2006/12/20

Letter/List: 8; Day/Dzien: 81; KM: 19900; India - Goa - Benaulim - Still alive!/Wciaz zyje!

Hello :P

Hejka

As You see... I'm still alive!!! But one week ago, I wasn't sure as now, that it is not gonna change soon :P

Jak widzicie... jeszcze zyje!!! Ale tydzien temu, nie bylem taki pewien, ze przez jakis czas sie to nie zmieni :P

Whole Thursday I was feeling bad... and in the evening I got really hard fever... during next whole 24 hours I don't remember too much... I have just flashes :P I've had a lot of halucinations... I couldn't talk & walk... I thaught that I'm dying, but I couldn't even go to door... just 3-4 litres of water have dissapeared (probably I drank them :P)... in the Friday's evening I could walk a bit & talk... so I left my room... gratefully halucinations have finished... whole day & whole night I thaught that I'm on the war!!! I had to fight with everything...even with floods! :PPP that was terrible... when I got my mind back... even my legs were hurting, like after 30 km walk!!! :P That's difficult to explain, but probably my body was fighting with the poison... and I was receiving a special broadcast from the battle of view as haluinations :PPP hehe... on saturday I was feeling better... but on Sunday I could't walk again... (because of stomach ache :P)... but I hadn't got any fever anymore so... i have no malaria... (that's what I was afraid of :P)... I have some little stomach aches periodally up to now... but they are not strong... and every next one is weaker than previous one... so I'm getting better :P

Caly czwartek czulem sie zle... a na wieczor dostalem mocnej goraczki... przez nastepne 24 godziny nie pamietam zbyt wiele... Mam tylko przeblyski... :P Wiem, ze mialem halucynacje... Nie moglem chodzic ani mowic... Myslalem, ze umieram... i nie moglem nawet dojsc do drzwi... tylko 3-4 litry wody gdzies zniknely (prawdopodobnie je wypilem :P)... w piatek wieczor juz moglem mowic i troche chodzic... wiec w koncu wyszedlem z pokoju... na szczescie halucynacje sie skonczyly... caly dzien i noc myslalem, ze jestem na jakiejs wojnie... musialem walczyc ze wszystkim... nawet z powodziami! :PPP to bylo straszne :P kiedy moj rozum wrocil na swoj miejsce... nawet nogi mnie bolaly jak po 30 km spacerku!!!... Moze to dziwnie zabrzmi, ale sie czulem tak, jakby moj organizm walczyl z trucizna, a ja dostawalem z tego przekaz na zywo z pola walki w postaci halucynacji :PPP w sobote juz sie czulem lepiej, ale w niedziele, znow nie moglem chodzic... (z powodu boli brzucha)... ale nie dostalem zadnej goraczki, wiec to nie malaria (czego sie balem :P)... mam jeszcze jakies okresowe bole przucha nawet do teraz, ale kazdy jest slabszy od poprzedniego... czyli zdrowiejemy :P

Except my last food-poisoning I feel here really well... I like this place... Sun, beach, nice people... in last couple of days... a lot of new people have come, probably just for Christmas and after that busy period, everything should go back to the time when I arrived here :P

Oprocz mojego ostatniego zatrucia, czuje sie tu bardzo dobrze... Lubie to miejsce... Slonce, plaza, mili ludzie... w ostatnich dniach sporo nowych ludzi przyjechalo, prawdopodobnie tylko na Swieta i po tym okresie, wszystko wroci do normy, z czasu kiedy tu przyjechalem :P

Unfortunately 2 weeks ago my camera broke down (That's 3rd in this year!!!)... probably sand got inside and blocked a lens engine... Cameras really don't like me :P!!! I went to Margao (the nearest town) to find any service-point, but they haven't... the nearest is in Mumbai (900 km :D), sounds funny... but I had to repair it by myself... first I bought precision screwdrivers :P (that's not easy to buy it hee). I brought them home... I opened camera... I cleaned... and it works :D!!! hehe
so I saved I think 1000-2000 INR :P

Niestety 2 tygodnie temu moj aparat sie popsul (to juz 3 w tym roku!!!)... prawdopodobnie piasek sie dostal do srodka i zablokowal silnik obiektywu :P... Aparaty mnie wyraznie nie lubia!!! Pojechalem specjalnie do najblizszego miasta, Margao zeby znalezc jakis serwis, ale nie ma :P... najblizszy w Mumbaju (900 km), brzmi zabawnie :P... ale postanowilem naprawic to samemu... kupilem sobie precyzyjne srubokrety (co nie bylo tu latwe :P), przywiozlem do domu... otworzylem aparat... wyczyscilem... i dziala!!! :D hehe
zaoszczedzilem 1000-2000 INR :P

hmmm there is a little possibility, that is last e-mail before Christmas...
it will be my first Christmas time alone... even without Christmas Tree :PPP BUT I WILL NOT CRY!!! hehe, probably I can make it on one of the nearest palms, but we will see... and I'm waiting for Black Santa Clause on the Beach... it has to be original view :PPP

hmmm istnieje prawdopodobobienstwo, ze to moj ostatni mail przed Swietami...
to beda pierwsze Swieta, ktore spedze sam :P, nawet bez choinki :PPP ALE NIE BEDE PLAKAL!!! hehe, pewnie mozna zrobic taka z jakiejs palmy, ale sie zobaczy... :P czekam tez na czarnego Mikolaja na plazy... to bedzie ciekawy widok :PPP!!!

so I wish You all Merry Christmas!!! Wherever You Are!!!

wiec zycze Wam wszystkim Wesolych Swiat!!! Gdziekolwiek Jestescie!!!

PS: I've made a blog with all the emails which I sent...
Just visit if You want!
www.hitchhiketheworld.blogspot.com

PS: Zrobilem blog ze wszystkimi mailami, ktore wyslalem...
Jak chcecie to zobaczcie:
www.hitchhiketheworld.blogspot.com

Kisses

Buziaki

Kamil

No comments: